Przywiązałem mu mocno ręce i nogi do łóżka, tak że nie mógł się kompletnie ruszyć. Na początku nie chciał się na to zgodzić.
- Słuchaj pierdolony cwelu, albo dajesz się przywiązać, albo jutro z samego rana wszystkie twoje machloje i przekręty lądują w prokuraturze. - powiedziałem chłodno
- Ty debilu, co ty wyprawiasz? Co prawda jestem bi, ale nie mam ochoty tego robić z facetem. Mam żonę, zdajesz sobie z tego sprawę człowieku?
Gówno mnie to obchodziło. Przeszedł mnie dreszcz satysfakcji gdy pomyślałem o tym co zamierzam z nim zaraz zrobić. Opierał się jeszcze przez chwilę, jednak ostatecznie gościu zgodził się na wszystko, co mu kazałem. Grzecznie leżał już na plecach skrępowany i czekał na moje dalsze decyzje.
Zdjąłem z giry przepoconego białego soxa - noszone od prawie tygodnia i jebały ostro moim samczym, męskim zapachem. Zdecydowanym ruchem przytknąłem mu go do nosa żeby niuchał, a następnie wepchnąłem do mordy, tak że prawie zaczął się dławić.
Uśmiechnąłem się demonicznie i wziąłem swoje czarne TNy, też jebały mocno po treningu na siłowni i przycisnąłem do ryja, tak że ledwo mógł oddychać.
- No wąchaj suko - rozkazałem z satysfakcją - masz tu kurwa prawdziwy zapach samca, nie jakieś perfumy.
No proszę proszę, a jednak mu się spodobało - jego duży chuj zdecydowanie miał już za ciasno w bokserkach i chciał się uwolnić na zewnątrz. Ale nie tak szybko. Macałem go parę ładnych chwil przez materiał, aż zaczął mocno pulsować i zrobił się naprawdę twardy.
Szybkim ruchem ściągnąłem mu bokserki z dupy i zacząłem obrabiać chuja ustami. Robiłem to bardzo mocno i szybko, ale nie mógł nawet jęczeć przez mojego jebiącego soxa w swojej mordzie. Zaczął wić się na łóżku i próbować wydawać z siebie jakieś odgłosy.
Drażniłem wędzidełko bardzo szybko językiem, co jakiś czas połykałem całego i dałem mu poruchać swoje gardło. Szybko zauważyłem że robi się bardzo twardy, a żołądź fioletowa. Nie chciałem żeby zjebał się tak szybko.
Przerwałem stymulację gdy był na samej granicy.
- Nie ma tak dobrze szmato, chciałoby się już dojść i mieć z głowy, co nie?
Przez dobrych parę minut męczyłem go, doprowadzając na granicę strzału i przerywając w odpowiednim momencie. Wyjąłem mu soxa z mordy. Zaczął bardzo głośno jęczeć i prosić żeby mógł już dojść.